Forum oparte o sagę Harry Potter J. K. Rowling
 
IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Sklep Derwisza i Bangesa

Go down 
AutorWiadomość
Fatum
Admin
Fatum

Liczba postów : 288
Join date : 14/08/2019

Sklep Derwisza i Bangesa Empty
Sklep Derwisza i Bangesa





Sklep na samym skraju Hogsmeade, który można by niewątpliwie określić sklepem z magicznymi różnościami. Można tutaj bowiem kupić naprawdę wiele przedmiotów. Niektóre wydają się niezwykle przydatne, podczas gdy inne mogą pełnić chyba wyłącznie funkcję dekoracyjną.

Asortyment:

PisanieTemat: Sklep Derwisza i Bangesa   Sklep Derwisza i Bangesa EmptySob Wrz 07, 2019 3:33 pm

Powrót do góry Go down
Tanesha Hanyasha

Tanesha Hanyasha

Female Skąd : Londyn, Anglia
Liczba postów : 127
Join date : 27/09/2019

Sklep Derwisza i Bangesa Empty
PisanieTemat: Re: Sklep Derwisza i Bangesa   Sklep Derwisza i Bangesa EmptySob Paź 05, 2019 8:19 pm

Jesienna słota dawała się we znaki nawet w murach zamku. Kiedy tylko ogłoszono pierwsze wyjście do Hogsmeade, Hanyasha była już pewna, że w pierwszej kolejności należy odwiedzić przybytek z wszelkimi magicznymi bzdetami na samym końcu miasteczka. Mimo, że brunetka posiadała cały arsenał gustownych swetrów - z wymownym wycięciem w serek - tak zdecydowanie nie można było tego powiedzieć o Henryku. Po krótkim przeglądzie wełnianych rurek, które służyły mu za odzienie jesienno-zimowe, Ślizgonka szybko doszła do wniosku, że są już zniszczone i niemodne. W związku z tym, wciskając swojego łysego towarzysza w ostatni znośny komin, w czerwono-białe paski, zaopatrzyła się w sporą sumkę i wybrała z grupą uczniów do miasteczka.
Nie specjalnie reagując na próby zaciągnięcia jej na kremowe piwo, Tanesha w pełni swej bezczelności wyciągnęła jeden z ziołowych papierosów, które otrzymała od kuzynki i zaciągając się intensywnym, lekki słodkawym dymem skierowała swoje kroki do sklepu Derwisza i Bangesa. Poświęciła chwilę na studiowanie wystawki z przecenami, delektując  się używką niemile widzianą w progach Hogwartu. Ostatecznie niedopałek skończył pod jej obcasem i dziewczyna weszła do środka.
Już od proga uderzył ją zapach jesiennego kadzidła i odgłos krzątania się na zapleczu. Nie przejmując się roztargnieniem sprzedawców, ruszyła między regały po magiczną włóczkę i być może kilka innych, bardziej zbędnych artykułów, zwłaszcza takich, które mogłaby uprzykrzyć życie Argusowi Filchowi. O tak, nie było na tym świecie mężczyzny o którym myślałaby równie intensywnie, co o szkolnym woźnym. W samych scenariuszach nadających się na film grozy...
Powrót do góry Go down
Zakhar Engelhardt

Zakhar Engelhardt

Male Zawód : Częściej nazywa siebie lichwiarzem, ale wkłada rączki też w inne sprawy.
Liczba postów : 15
Join date : 02/10/2019

Sklep Derwisza i Bangesa Empty
PisanieTemat: Re: Sklep Derwisza i Bangesa   Sklep Derwisza i Bangesa EmptySob Paź 05, 2019 8:47 pm

Zakharowi niestraszne były mu warunki pogodowe panujące na Wyspach Brytyjskich. Można powiedzieć, że było to bardziej przyjemniejsze niż mrożące krew w żyłach wichry i snieżyce rosyjskiego instytutu magicznego spod którego buta wychodzili groźni, zaciągający swym cudacznym akcentem czarodzieje. Który tylko mogł sprawić, że nawet mówienie o czymś słodkim przyprawa o sentencję równającą się do dzielenia butelki siarczystego spirytusu i samogonu pędzonego w piwniczkach przy kominku biesiadnym.
Według plotek i informacji, tylko parę istniało w Wielkiej Brytanii miasteczek zwących się czystymi od wpływów maglów, czyli mugoli. Najbardziej znane były tylko Hogsmeade i Dolina Godryka. Ta druga była mu znana. Pierwsza? Nie do końca. Nie miał czasu tam gościć. Czując jednak usilną potrzebę wyrwania się od zgiełku Czarnego Nokturnu i Pokątnej, Zakhar użył swej szczupłej dłoni do wykorzystania proszka Fiuu i dostania się do... Trzech Mioteł. Tak jak mówił mu ktoś bliżej poznany to najbezpieczniejsze miejsce do lądowania.
Ah, wyszedł z zielonych płomieni. Ci angielscy czarodzieje czasem mieli łeb do uproszczenia życia. Ale nadal produkowali słaby napitek. Znośny, ale jednak słaby. Zanim wyszedł w miasto musiał czymś nawilżyć gardło. Wystarczył ten słaby miód pitny zwany w tych stronach mead. Hogsmeade. Hogs. Meade. Hogs and Meade. Chyba jakiś plebs założył to miasteczko. No nic, nie chwalić dnia przed zachodem słońca, czy jak w Rosji mówią na jesień - przed pierwszym mrozem.
Widząc w oddali Hogwart, Zakhar wykrzywił swoje usta. To ukazane było jak klitka dla szczurów, a nie szkoła. Jakoś nie wyglądała tak mocarnie i nie emanowała prestiżem. Jak widać nie to było u Anglików najważniejsze. Tylko fasola w sosie na śniadanie z grzaneczką. Ale spokojnie, trzeba dawać im nadzieję. Po tylu latach do pewnych rzeczy nadal się nie przyzwyczaił. I chyba nie przyzwyczai.
Szedł bocznymi uliczkami dopóki jego rosyjski umysł nie przetłumaczył szybko z cyrylicy na litery łacińskie nazwy sklepu. "Sklep Derwisza i Buggsa". Buggs? A nie. Tam pisze Banges. Literówka. Dzwonek od wejścia zadzwonił sygnalizując jego obecność. Spokojnym krokiem swoich skórzanych, ciężkich butów podszedł bliżej półek. Wszystko było takie "różne". W końcu to różności. I co mógłby tu kupić? Trumien chyba nie mieli. Czegoś dość interesująco magicznego? Chyba dopiero gdzieś głębiej. Będzie musiał pobuszować. Idąc dalej i przyglądając się półkom niechcący wpadł na kogoś. Jego wzrok od razu przeniósł się na przeszkodę. I tą przeszkodą okazała się dziewczyna.
Izvinite, pani. Niechcący wpadłem, chyba nie w porę, bo przerwałem przy wybieraniu... nawet nie wiem czego szukasz. Tego brzęczącego czegoś? – Jego rosyjski akcent był zbyt łatwy do rozpoznania. Za bardzo. I ta łamana angielszczyzna. Jego szarawe oczy przyjrzały się jej. Nawet w porządku wyglądała. Ręką sięgnął po coś co brzęczało. Jego żart też raczej nie był górnolotny.
Powrót do góry Go down
Tanesha Hanyasha

Tanesha Hanyasha

Female Skąd : Londyn, Anglia
Liczba postów : 127
Join date : 27/09/2019

Sklep Derwisza i Bangesa Empty
PisanieTemat: Re: Sklep Derwisza i Bangesa   Sklep Derwisza i Bangesa EmptySob Paź 05, 2019 10:10 pm

Opustoszały sklep z rupieciami zachęcał brakiem innych klientów, co pozwalało bez większej dyskrecji prowadzić jednostronne rozmowy ze swoim gadzim towarzyszem.
- Henryk, na litość bogów i podwiązki Morgany, nie ubiorę cię w żółty nawet po własnym trupie. Gdybyś miał wyglądać jak ziemniak to nie ma opcji, żebym się z tobą pokazała w towarzystwie. - wyburczała Ślizgonka odrzucając kłębek miodowożółtej wełny na samą górę pokaźnego stosiku.
- Co ci się nie podoba w tym szmaragdowym? Wyglądałbyś dostojnie. Jadowicie. Komponował mi się z torbą i butami. Jak może cię to nie obchodzić?
Dziewczynę dobiegł ostrzegawczy syk zza dekoltu, ale bynajmniej dotyczący ich desputy odnośnie swetrów. W tej samej sekundzie coś czy może raczej ktoś, wpadł na nią a trzymany przez brunetkę kłębek wysunął się jej z ręki i potoczył po podłodze. Jakby tego było mało, szkodnik, który tego dokonał postanowił się do niej odezwać.
Ślizgonka odwróciła się na pięcie by mimo niższego wzrostu spojrzeć z wyższością na intruza, którzy przerwał jej tak kurtuazyjną czynność jak dobieranie włóczki. Ciszę, jaką zapadła po jego słowach, można by nie tyle kroić nożem co rąbać siekierą jak powietrze na Śląsku. Migdałowe oczy zwęziły się by jadowicie zielone tęczówki mogły bezczelnie i bez śladu zmieszania omieść sylwetkę mężczyzny i przetrawić jego słowa. Mniej odważny samiec obawiałby się właśnie, czy nie pada w ten sposób klątwie niesprawnej kuśki do czternastego pokolenia, ale upierdliwy nieznajomy stał tam nadal...
- Zaiste nie. - odezwała się wreszcie, szorstko  i średnio przyjemnie, bo intuicja podpowiadała jej, że nie jest to pierwszy lepszy Bernard, który zaszedł do sklepu po ścierki do kurzu dla małżonki. Nie ona jedna miała najwyraźniej przeczucia bo i Lord Łysy postanowił się odezwać ze swojej miejscówki. Na pierwszy rzut oka wyglądało to tak, jakby brunetka ofukała jegomościa, mimo że jej wargi pozostawały zaciśnięte w cienką kreskę.
- Spokój. - z jej ust wydobyło się coś, co mogło uchodzić za zrezygnowane westchnięcie, kiedy w typowy dla siebie sposób postanowiła zignorować osobę Zakhara. Dzięki kalecznej wężomowie, którą podsłuchała u nestora rodu, właśnie ocaliła swój cycek przed ugryzieniem zdenerwowanego węża. Podrzuciła czubkiem trzewika włóczkę zalegająca na ziemi i ponownie obróciła w rękach. Tak, szmaragdowy zdecydowanie był bardzo twarzowy dla Henryka. Będzie musiał się z tym pogodzić.
- Nie wyglądasz na ekspedienta...
Ile znacie kobiet, których każde słowo brzmi jak groźba karalna? Jak akt oskarżenia?
Hanyasha już dawno pogodziła się z faktem, że nazywanie jej osobą zdrową psychicznie jest nieco na wyrost, a w tym momencie widziała okazję, by nieco nadwyrężyć psychikę tego obcego faceta, który taranem wlazł w jej przestrzeń osobistą. Co mogło być przyjemniejsze od rozpaczy Argusa Filcha? Ewentualnie inny facet, który najbliższy tydzień będzie zasypiał z brzytwą pod poduszką i lękiem, że obecna tu brunetka przyjdzie, wypruje mu flaki a potem rozwiesi je po mieście jak świąteczne dekoracje. O tym, że nie chciałoby jej się brudzić rąk już nie musiał przecież wiedzieć.
Powrót do góry Go down
Zakhar Engelhardt

Zakhar Engelhardt

Male Zawód : Częściej nazywa siebie lichwiarzem, ale wkłada rączki też w inne sprawy.
Liczba postów : 15
Join date : 02/10/2019

Sklep Derwisza i Bangesa Empty
PisanieTemat: Re: Sklep Derwisza i Bangesa   Sklep Derwisza i Bangesa EmptySob Paź 05, 2019 10:40 pm

W ostatnim momencie złapał za włóczkę, która miała upaść na ziemię i z lekko niemrawym uśmiechem, Rosjanin oddał jej do dłoni o ile chciała ją z powrotem. Nie wiedział co w sumie mogła tu robić. Oprócz być może próbą uszycia ubrania lub części garderoby dla kogoś lub czegoś. W końcu czasem się słyszy, że ponoć skrzaty są wykorzystywane w pracy niewolniczej. Mugli też tak upadla się. Jak widać pewne wartości są często uniwersalne na świecie. A włóczka pozostawała włóczką.
Istotnie cisza, która zapanowała mogła śmiało być nazywana tą gęstą, gdzie oboje mogliby przekuwać ją różdżkami lub dzięki jej pomocy ukroić sobie kawałek tego niemego torcika. Zakhar dobrze wiedział co to był za wzrok skierowany w jego stronę. Ale nadal zerkał jednak na nią. Jeśli chodziło o klątwy to te, które rzucały na niego pijane babki z wiosek obok Smolenska zdecydowanie były silniejsze niż ta wymawiana w głowie niewiasty. Jadowita zieleń jej oczu mogła przefiltrować pustkę jego duszy. A on nadal uśmiechał się. Delikatnie i ostrożnie. Tak, aby nie dać jej tej satysfakcji, że go przestraszy. Czy robił to dla próby rozzłoszczenia jej? Nie jest to możliwe. W końcu nie zrobił nic złego oprócz zwykłego "nadepnięcia" na jej strefę osobistą. Jakby śmiał zatem okazywać ból istnienia. Nie żyją w weltschmerzowej rzeczywistości. Tylko ktoś tak mógł się czuć.
W tej ciszy i westchnięciu dziewczyny, Zakhar odróżniał coś, ale nie wiedział jak. Mowa jej ciała była wojownicza, nastawiona wrogo. Jakby nie tylko do niego samego, ale też całej populacji mężczyzn na świecie. Ciekawe czy gdyby spotkała kogoś podobnego to czy doszłoby do kolejnej eksplozji gdzieś we wszechświecie.
- Nie wyglądam też na aurorusa, zawodnika... Quadwitcha? Ani nawet wioskowego głupka. Za to ty wyglądasz jakbyś chciała udusić mnie tą włóczką. Kolejka jest długa i trudno będzie cię wcisnąć w listę. – Zostało wypuszczone z jego nosa powietrze o troszkę większej prędkości. Kolejny żart? Suchy? Trzeba będzie w pewnym momencie wrócić do Trzech Mioteł i wypić miód pitny, co aby ktoś nie mówił, że powoli przez jego obecność wyschnie cała woda w wiosce.
Widział te oczy, delikatnie zamyślone w zapętlonych rozważaniach. Czyżby chciała go zamordować? Wsadzić mu sztylet w nerkę? A może coś więcej? Dość tych amożów. Jego dłoń delikatnie zakręciła się z pomocą nadgarstka. Jakby odganiał własne myśli.
Pomijając tę niezręczną ciszę. Szukasz czegoś jeszcze? Nie mogę się jakoś zorientować w tym sklepie. Ani co to tam za szkoła co daleko widnieje.
Powrót do góry Go down
Tanesha Hanyasha

Tanesha Hanyasha

Female Skąd : Londyn, Anglia
Liczba postów : 127
Join date : 27/09/2019

Sklep Derwisza i Bangesa Empty
PisanieTemat: Re: Sklep Derwisza i Bangesa   Sklep Derwisza i Bangesa EmptyNie Paź 06, 2019 12:14 am

Z wyrobioną przez laty ostrożnością odebrała włóczkę nie spuszczając złowróżebnego spojrzenia z rozmówcy. Rysy twarzy z obecnym, malującym się na obliczu poirytowaniem nadawały dziewczynie nieco gadzi wygląd. Nie bez powodu niedoszły narzeczony zwracał się do niej per "Żmijko".
- Kolejka? Panie mają pierwszeństwo. - przebierając szczupłymi palcami wprowadziła motek w ruch obrotowy. W porównaniu z jej bladą skórą i intensywnym kolorem wełny, wyglądało to jak gdyby pająk oplatał muchę siecią. Trwało to jednak zaledwie moment, kiedy dłoń dziewczyny zacisnęła się na kłębku, zmuszając włókna do nieprzyjemnego dla ucha pisku ocierających się o siebie nici. O tym, że jest to iście żelazny uścisk świadczyły pobladłe kłykcie i wyraźnie zarysowane ścięgna. Hanyasha była znana z rąk, które z powodzeniem mogły robić za imadło, chociaż włóczka miała to szczęście, że po poluzowaniu chwytu wróciła do pierwotnej formy. Co innego przedmioty kruche i cudze łapska.
- Nie wiem, być może.
Niezależnie od tego, na ile niegrzecznie to zabrzmiało, było zgodne z prawdą. W zasadzie przyszła tylko po zapas wełny, licząc, że coś ciekawego i najlepiej zabójczego nawinie jej się przed oczy. Coś, co doprowadzi Argusa Filcha do niepohamowanego szału, fontanny śliny i najlepiej finałowego zawału. Mimo, że była już na szóstym roku, charłak nadal pozostawał wśród żywych, co dość mocno bodło w jej ślizgońskie ego. Za te wszystkie niezasłużone szlabany w jego śmierdzącym towarzystwie, zasłużył na zejście ze służby i tego świata. Ku rozpaczy Hanyashy i jej bliźniaczki, staruch zdawał się posiadać tajemne moce pokrewne do karaluchów, i była prawie pewna, że z urąbanym łbem i tak kuśtykałby po szkole z mopem...
- A to na wzgórzu to nie szkoła. - odezwała się po dłuższej chwili, robiąc krok w w kierunku nieznajomego. Śmiały, jakby co najmniej szykowała się do potraktowania go kosą w żebra.
- To zakład grabarski... - dokończyła beznamiętnym głosem, a nawet drgnięcie ust nie zdradziło jej, że sobie żartuje. Kontakt wzrokowy, przetrzymywany aż do minięcia mężczyzny również nie zapowiadał nic dobrego. Okrążyła go wręcz jak drapieżnik szykujący się do skoku.
Dopiero gdy znalazła się za jego plecami zmierzając w kolejną alejkę pozwoliła sobie na złośliwy, koci uśmieszek. Cóż za zabawni ludzie zjawiają się w tym Hogsmeade.
Powrót do góry Go down
Zakhar Engelhardt

Zakhar Engelhardt

Male Zawód : Częściej nazywa siebie lichwiarzem, ale wkłada rączki też w inne sprawy.
Liczba postów : 15
Join date : 02/10/2019

Sklep Derwisza i Bangesa Empty
PisanieTemat: Re: Sklep Derwisza i Bangesa   Sklep Derwisza i Bangesa EmptyNie Paź 06, 2019 2:35 am

Kiedy ta mogła odebrać włóczkę, poczuła jak paznokcie Zakhara zahaczyły o jej nadgarstek. Dość dobrze zadbane delikatnie musnęły go, mogąc przyprawić ją o mrowienie w miejscu w którym jechał. Próba ujrzenia co żmijowaty wzrok potrafił na nim uczynić? To był tylko kolejny z setek, które czuł na sobie. Jakby chciała go dźgnąć. To ten sam u ojca trójki dzieci od którego odbierał zapłatę za wynajem. Od babki, której sprzedał magiczny przedmiot, ale nie dawał tego efektu co chciała. Czy w końcu pobierając odsetki od dłużników. W przedmiotach i wielu innych rzeczach. Każdy zerkał na niego w ten sam sposób w jaki ona to robiła. A jemu zaledwie drgnęła powieka. Nie w strachu, nie oburzenia czy zwątpieniu w siebie. A zwykłej, skrytej głęboko uciechy. Oczywiście ona mogła to zinterpretować w różny sposób. Nie taki w jaki on właściwie i faktycznie się czuł.
Nawet gdyby chodziło o pozbycie się wszelkiego brzemienia? Wtedy też istnieje pierwszeństwo? – Zagrał w tę samą grę co ona. Dając upust tego, że nie tylko ona potrafi być tą niebezpieczną na zawołanie. Jednak bardzo dobrze wiedziała, że nie było w tym wielkiego zagrożenia. Nie chciał, nie potrzebował. Mógł, nie musiał. Doceniał sprytne gierki. Zerkał na zwijający się motek, ale tylko chwilowo, gdy widział jak czerwone plamy pojawiały się w pewnych miejscach, ale bardziej już tylko ich bladość. Ale oczy były skupione na tych dwóch jadeitach, które miała w oczodołach. Iskrzące mordem. Być może i zimnem, które towarzyszyło mu całe życie. Kącik ust uniósł się nieznacząco.
Nie wiedziała. Nie wiedziała co robić w tym świecie, a jednak los także wrzucił ją w pajęczynę, gdzie zaraz spotkała rosyjską według niej bezczelność. Nic nie odpowiedział. Sam nie wiedział czego tak naprawdę szukał w tym sklepie. Czegoś do zatrucia innych? Nie, tego nie robi. Może coś, co sprzeda drożej? Znowu nie. Czego miał tu szukać? Zegar ścienny z imionami rodziny? Przecież jej już dawno nie widział. Widział jej niechęć do kogoś, większą i nieskierowaną bezpośrednio w niego. Jakby był niżej na liście jej "zmartwień" i "smutków". Nie zareagował. Bo po co. Widać nie jego sprawa. Nie zamierzał gdybać na tyle ile musiał.
Zobaczył jej zbliżenie. Godne nożownika, ale noża nie miała. Za to miała je w oczach. Sama mogła tylko poczuć jak jej nozdrza uderzają perfumy. Niekrzywiące nosa swoim zapachem ani odpychające. Sylwetka Zakhara nadal wyprostowana. Widział jak obracała się ciągle na niego zerkając. Jak drapieżnik. Którym był każdy człowiek. Stworzony do bycia potulnym barankiem lub drapieżcą, zdolnym w sekundę odebrać życie. To takie proste. I wtedy odezwała się. Żart. Symulowany nie żart, ale nie był idiotą jak zwykli mugole za kurtyną niemagii. Była już za inną alejką z jednej strony. On okrążył ją z drugiej. Przejechał po jakiejś dziwnej buteleczce swoim palcem. Niby magiczny wybielacz, utrwalający się po nałożeniu. Ale też trucizna jeśli wypijesz. Może to podziała w czyjejś piersiówce lub kubku. Kilka kropel i od razu problem z głowy.
Myślałem, że wytwórnia zapałek. Jedno zaklęcie i pójdzie z dymem. A może to klitka dla szczurów? W sumie wygląda zbyt grzecznie. Na pewno nie jest normalne. Jak każdy na świecie... – Stwierdził, przechodząc na drugą stronę. Popatrzył się na coś, nie spojrzał nawet na nią. – Możesz mi mówić Anton, Sasza, Dima, Pietro... A możesz i Zakhar. Ty mi pasujesz na jakieś przyjemne dla ucha jak trucizna imię. – Ponownie stwierdził, podkreślając słowo trucizna. Ciekawe czy złapie haczyk, wskazówkę. Jak zwał tak zwał. Jego palce przejechały po grzbiecie książki do pielęgnacji roślin. Otworzył ją, przeczytał parę stron i zaraz odłożył. – Lubię ten brak czegoś w tobie. Umiałabyś nazwać czego? Zapomniałem odpowiednika w angielskim. – spojrzał na nią kątem oka, delikatnie wzruszając ramionami. Droczenie.
Powrót do góry Go down
Tanesha Hanyasha

Tanesha Hanyasha

Female Skąd : Londyn, Anglia
Liczba postów : 127
Join date : 27/09/2019

Sklep Derwisza i Bangesa Empty
PisanieTemat: Re: Sklep Derwisza i Bangesa   Sklep Derwisza i Bangesa EmptyPon Paź 07, 2019 12:53 pm

W myślach skarciła się za tę nierozwagę. Ataki energetyczne nie były zbyt popularne wśród dzisiejszych magów, ale brunetka była w tej kwestii dość pesymistycznie nastawiona. Nadgarstek zamrowił ją wystarczająco by zdała sobie sprawę, że nie było to najmądrzejsze posunięcie. Z jednej strony mogłaby zawezwać któregoś z właścicieli sklepu, z drugiej przejście przez życie uwieszonym na ramieniu dorosłych niespecjalnie jej leżało. Jeśli czasy tego wymagały, by dorosnąć wcześniej, mówi się trudno. Do tego by przetrącić komuś kark w obronie własnej dojrzała już dawno.
- Że niby zobowiązań pierworodnego? - Potyczki słowne wiązały się z tym, że o ile odbywały się bez różdżki, szansa na uszczerbek na zdrowiu czy życiu była raczej niewielka. Groźby karalne, pozostające w sferze niedomówień a nie czynnej realizacji, również nie wydawały się niebezpieczne, a jednak...
Nie spodziewała się, żeby podejrzany jegomość miał się przestraszyć dość drobnej smarkuli, ewidentnie jeszcze uczennicy. Sucza twarz i paznokcie godne harpii to za mały repertuar na tak podejrzanych typów, jak obecny tu Rosjanin. Przestała już wierzyć, że wpadł na nią przypadkiem, a tym bardziej, że wybrał ją na obiekt do podszlifowania swojego angielskiego...
Tanesha nie była naiwna. Wiedziała, że będąc zaledwie nastolatką, głupotą byłoby wierzyć, że do obrony wystarczy jej różdżka. O ile w ogóle będzie jej w stanie użyć. Stąd nie rozstawała się z Lordem Łysym, który zdecydowanie był czujną gadziną. To, że nie jadowitą, było zaledwie drobiazgiem. Z przegryzioną tętnicą i tak nikt nie żyje zbyt długo... Poza tym dziewczyna miała jeszcze broszkę z solidnym szpikulcem i wyrysowane na przedramionach runy ochronne. Lewą, przyjmującą rękę broniło oko z runą hagal zamiast źrenicy a na prawej, darującej ręce, Tanesha wymalowała bidrunę opartą na thurizas, isie i algiz. W obszernych kieszeniach płaszczyka czaiło się jeszcze kilka artefaktów, które również mogły się przydać. Jeśli nie bezpośrednio właściwościami magicznymi, to fizycznymi.
Ślizgonka mogła wydawać się beztroska i nieostrożna, paradując przez Hogsmeade z dymiącym na fioletowo papierosem w ręku, ale była to tylko poza. Pomijając arsenał magiczny i niemagiczny na podorędziu, miała jeszcze spryt i gibkie ciało. W każdym razie, była wystarczająco przygotowana, by nie trząść gaciami przy każdej okazji. Nawet tak podejrzanej jak ta dzisiejsza.
"Klitka dla szczurów" przywołała w brunetce wspomnienia z rozważań odnośnie potwora z Komnaty Tajemnic. Znając Salazara Slytherina, to dość logiczne, by spodziewać się w niej węża. A więc siedzą w terrarium węża, który już kiedyś wyszedł i kogoś zeżarł. I o ile znowu mu się uda, to bardzo prawdopodobne, że Hanyasha będzie pierwszym szczurem, który się zorientuje...
Ni z tego z ni z owego Ślizgonka zaśmiała się dźwięcznie, wyjątkowo rozbawiona absurdalnością tej sytuacji. Trwało to zaledwie moment, ale wystarczająco długo, by z zaplecza wyjrzał sprzedawca a ona nabawiła się łez w kącikach oczu.
- To zdecydowanie klatka dla szczurów... - mimo, że już się opanowała, kąciki ust drgały jej nadal w ironicznym uśmiechu. Czy rozsądnie było się przedstawiać? Czy nieznajomy w ogóle zdawał sobie sprawę, jak blisko jest prawdy? Brunetka trawiła jego słowa, zastanawiając się, czy to mądre udostępniać swoje personalia jakiemuś obcemu facetowi, który ewidentnie nie wszedł tu po zakupy. Być może ją śledził. Od ostatniego roku zaginęło sporo osób, nie wszyscy zostali znalezieni martwi. O innych słuch przepadł. Nie wiadomo co gorsze.
- Człowieczeństwa. - podsunęła usłużnie, choć niewiele miało to wspólnego z prawdą.
Przechodząc w stronę kasy zgarnęła szczupłymi palcami najzwyklejszą w świecie zapalniczkę. Brzęk monet natychmiast zwabił ekspedienta, który znając Hanyashę wiedział, że nie ma co się zagłębiać w uprzejme pogawędki, tylko wydać resztę i nie zadawać zbędnych pytań. Brunetka pakując zakupy, zastanawiała się jak bardzo nie rozsądne jest wyjście na zewnątrz, a jeszcze mniej krążenie po sklepie bez celu...
Powrót do góry Go down
Zakhar Engelhardt

Zakhar Engelhardt

Male Zawód : Częściej nazywa siebie lichwiarzem, ale wkłada rączki też w inne sprawy.
Liczba postów : 15
Join date : 02/10/2019

Sklep Derwisza i Bangesa Empty
PisanieTemat: Re: Sklep Derwisza i Bangesa   Sklep Derwisza i Bangesa EmptyPon Paź 07, 2019 2:03 pm

Przez chwilę myślał, że już dziewczyna domyśliła się, że ma w sobie coś z błękitnej krwi, która płynęła w jego żyłach jak rzeka. Skażona przez wpływy jego ojca i filtrowana przez czułość matczynej miłości. Z delikatną naleciałością życia wczesnego przed opuszczeniem rodzimej i zimnej mu Rosji. Rozważań dziewczyny nie rozpoznawał bezpośrednio na jej twarzy. W głowie miał zaledwie tylko domysły. Nie umiał czytać w myślach. A może jednak? Na samą taką myśl ponownie uniósł się jego kącik. Mężczyzna o dawkowanej mimice. Niektórzy albo zgadują, że jest nudny, lub po prostu tajemniczy. Któraś ze stron tej monety jest mu bliższa, zdecydowanie.
Miałby wybrać ją jako cel? Przecież nie siedział w barze przy Hogwarcie, skrupulatnie spisywał informacji o sukowatej Ślizgonce i tego co trzyma w swojej torbie za każdym razem, gdy jest wyjście. Jak bardzo teraz się myliła. I czy właśnie ta naiwność faktycznie się zjawiła? A nie, przepraszam. Zwykłe zapomnienie w temacie. Może to dlatego, że Zakhar wyraził większe zainteresowanie w tym czemu jej stosunek do niego jest taki a nie inny. Z jednej strony mu nie ufała, z drugiej... Nie, nie ma drugiej. Faktycznie mu nie ufała.
Hogwart najprawdziwsze skrywał sekrety. Jedni mówili o skrywaniu królików w kapeluszach, inni o śpiewających żabach czy chórze... Nie pamiętał. Słabo rozumiał te klekotanie Szkotów i Irlandczyków. Za dużo często gadali bzdur. Ale o fabryce zapałek mógłby posłuchać. Brzmiało jak interesujący i podtrzymujący rozmowę temat.
Ni z tego ni z owego, jak zostało ładnie powiedziane, brunetka faktycznie się zaśmiała. Z jego żartu? Czy może tego, że to miejsce faktycznie takie było? Chyba będzie trzeba zapamiętać na przyszłość. Włożyć do szufladki. Spojrzał na wychodzącego sprzedawcę, ale wskazał też ręką, że nie musi interweniować. To była zwykła rozmowa. Nic złego nie robili.
Czyli jednak Szkot miał rację. Tyle zrozumiałem z jego bełkotu. – Przewrócił oczami, wracając zaraz wzrokiem na nią. Nie miał tak naprawdę póki co czegokolwiek ukrywać, więc z łatwością mogła domyślić się, że nie miał złych zamiarów. Słysząc o tych wszystkich złych informacjach ze świata nie miał raczej interesu w tym, aby pod murami "najbezpieczniejszej szkoły" zacząć czynić niecne cuda.
Być może właśnie człowieczeństwa.
Zakhar podszedł także bliżej do lady, złapał za pierwszą lepszą książkę i po prostu zapłacił. Zaraz jednak zorientował się, że była to tylko książka dla dzieci o Powstaniach Goblinów. Z okładki tak nie wyglądała. Cholera, złe to to było na historii w Koldovstoretz. Ale schował do kieszeni płaszcza.
Ciemne chmury się zbierają. Nie chcesz chyba zmoknąć. A pogoda w tej waszej Wielkiej Brytanii jest bardzo zmienna. Może chcesz pójść do bliższego miejsca? Słyszałem coś o Trzech... Metlach i... Świńskim Łbie. Ta druga jest chyba niezbyt owiana renomą. Ale może się skusisz na coś rozgrzewającego? — Rozłożył na moment ręce, aby zaraz schować je w kieszenie płaszcza.
Powrót do góry Go down
Tanesha Hanyasha

Tanesha Hanyasha

Female Skąd : Londyn, Anglia
Liczba postów : 127
Join date : 27/09/2019

Sklep Derwisza i Bangesa Empty
PisanieTemat: Re: Sklep Derwisza i Bangesa   Sklep Derwisza i Bangesa EmptyCzw Paź 10, 2019 1:08 pm

Los kobiety ze szlacheckiego rodu był z goła gorszy niż mężczyzn, w końcu to nie nimi się handlowało jak klaczami rozpłodowymi. Bywało jednak nie najgorzej, kiedy rodzice miewali dość miękkie serca, a córka z premedytacją próbowała ubić ewentualnego narzeczonego encyklopedią już na pierwszym spotkaniu. Co prawda, do trwałych uszkodzeń nie doszło, ale ród wstrzymał się z rozporządzaniem jej osobą, przynajmniej dopóki nie skończy szkoły. Ślizgonka nie zamierzała ich wyprowadzać z błędu, że kiedyś zaczną ją obchodzić obowiązki wobec rodziny. O tym, że żadnemu ludzkiemu gadowi usługiwać nie będzie powiedziała raz i w  zupełności wystarczy. Ewentualnie któryś będzie miał szansę spełnić jej nietypowe marzenie - zostania wdową na własnym weselu...
Rosjanin wyglądał jej po prostu na podejrzanego jegomościa. Nie dość, że ewidentnie nie interesowały go zakupy w sklepie, to po rzekomo przypadkowym wpadnięciu na jej osobę, postanowił się od tak do niej przyczepić. Obcokrajowiec czy nie, kiedy miejscowa patrzy na ciebie jak na karalucha pod laczkiem, to każdy rozsądny typ poszukałby sobie innej przewodniczki. Nie do końca jeszcze była pewna co kombinował, ale będzie się miała na baczności.
Przedłużanie pobytu w sklepie w niczym by jej nie pomogło, więc po prostu wyszła na zewnątrz i jeszcze w progu wyciągnęła kolejnego papierosa. Smuga, tym razem pomarańczowego dymu oplotła jej sylwetkę niczym wąż, kiedy Tanesha niespiesznie szukała czegoś w torebce.
W momencie jak Zakhar postanowił zostać pogodynką, trzymała już niepozorną acz wyglądającą dość solidnie parasolkę. Złożona przypominała raczej szpadę, a metalowy czub wyglądał na ostrzony ręcznie.
- Ja nigdy nie moknę... - odezwała się już spod ciemnozielonej parasolki. Zdecydowanie nie była to jej ulubiona, ale rodowe pamiątki musiały iść w odstawkę. Ostatnie czego by chciała to musieć porzucić pamiątkę po babce, tylko dlatego, że utknęła w czyimś oczodole i nie chciała z niego wyjść.
- Antonie-Saszo-Dimo-Pietro-Zakharze, niby dlaczego miałabym się zgodzić? - Jeśli myślał, że wcześniej niezbyt uważnie słuchała, to teraz miał dowód, że wręcz przeciwnie. Hanyasha zmierzyła go czujnym wzrokiem po raz kolejny tego dnia, solidnie zaciągając się papierosem. Ten stanowczo działał ożywczo na zmysły, w razie gdyby musiała go kopnąć w piszczel i zmykać w kierunku miasta. Żartuję. Wpierw by się upewniła, że nie będzie w stanie za nią pobiec...
- Czy ja wyglądam na emerytkę, żeby mi herbatkę proponować? - kontynuując palenie używki, ruszyła lekkim krokiem w stronę centrum miasteczka. I tak zamierzała się rozsiąść w Trzech Miotłach.
/zt
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Sklep Derwisza i Bangesa Empty
PisanieTemat: Re: Sklep Derwisza i Bangesa   Sklep Derwisza i Bangesa Empty

Powrót do góry Go down
 
Sklep Derwisza i Bangesa
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Sklep Zonka
» Sklep z kociołkami
» Sklep i herbaciarnia
» Sklep Madame Malkin
» Sklep Noggina i Bonce'a

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Reparo :: Inne miejsca :: Hogsmeade :: Uliczki Boczne-
Skocz do: